0
Twój koszyk

GENETYKA vs EPIGENETYKA

GENETYKA vs EPIGENETYKA GAPS

W trakcie czytania tego artykułu polecam Ci włączyć utwór „Journey of Discovery” Elephant Music.

Jaki może mieć wpływ Dieta na chorobę genetyczną?

To z tego pytania zrodził się poniższy artykuł. Przedstawię Ci moją OPINIĘ, którą wyrobiłam sobie przede wszystkim na podstawie doświadczeń ostatnich 10 lat oraz wiedzy, którą zdobyłam z bardzo różnych kierunków – dzielę się z nią za sprawą i dzięki dociekliwości mojej publiczności.

W pytaniu chodziło konkretnie o Pląsawicę Huntingtona, natomiast moja odpowiedź jest dużo szersza.

Nie wierzę w…

choroby genetyczne – wg mnie to, co dzisiaj uznajemy za „choroby genetyczne” jest tak na prawdę efektem działania czynników zewnętrznych – czyli epigenetyki: to co jemy i jak żyjemy: ile śpimy, ile czasu spędzamy na słońcu albo w lesie, czy się ciągle kłócimy i domawiamy, czy jednak wspieramy i rozwijamy, jak wysokie jest nasze ego itd.

Nasze geny co najwyżej wyznaczają kierunek chorobom, które się rozwiną u danej osoby w określonych warunkach.

Znałam osobiście 2 osoby z diagnozą Pląsawicy Huntingtona…

przy czym u jednej z nich lekarz ostatecznie widział bardziej chorobę Parkinsona niż Pląsawicę, pomimo pozytywnego wyniku badania genetycznego (dla mnie osobiście to była bardzo interesująca informacja).

Jedna z tych osób prawdopodobnie nigdy na oczy nie widziała dentysty, większości zębów już nie miała, a te co miała… lepiej żeby ich nie miała. Żywiła się przez większość życia drożdżówkami i colą, a w młodości miała wrzody żołądka.

Druga miała typowe, książkowe objawy Pląsawicy i… dużo lepszy stan uzębienia (choć nie idealny) i odżywiała się nieznacznie lepiej niż ta pierwsza (to byli bracia, kawalerowie).

Objawy ich chorób zaczęły się ujawniać mniej więcej w podobnym wieku, czyli około 40/50 roku życia i uległy szybkiemu pogorszeniu po przebytym dużym stresie (śmierć mamy, nagła samotność).

Są osoby, które mają „wadliwe geny” świadczące o Pląsawicy i nigdy nie będą miały jej objawów, są takie, u których objawy pojawiają się około 40-50 roku życia, a są też takie, u których pojawiają się w wieku 12 lat. I co w związku z tym? Jak to wyjaśniają naukowcy? Większość dalej szuka odpowiedzi…

…w „genach”.

Może słusznie… Ja natomiast pytam czy badając tę „chorobę genetyczną” można tak po prostu pominąć choćby te kilka wymienionych wyżej informacji o stanie zdrowia ogółem, odżywieniu i odżywianiu, stylu życia i wyłącznie na podstawie jakiegoś badania DNA powiedzieć komuś, że jest na coś chory?

Nawet jeżeli nie ma i może nigdy nie będzie miał żadnych objawów z choroba związanych?

Najwyraźniej mit chorób bezobjawowych nie został jeszcze obalony.

Poznałam też pana z chorobą o nazwie: Postępujące Kostniejące Zapalenie Mięśni (FOP)

Kiedy go poznałam, większość jego stawów i po części również mięśni zamieniło się w kości, przez co stał się prawie całkowicie nieruchomy. Mówił przez ledwie uchylone usta i poruszał się wolniej niż tiptopami.

Osoby z tą chorobą dożywają przy dobrych wiatrach 40 roku życia, a zwykle nawet mniej. W poniższych dokumentalnych video możesz zobaczyć jak wygląda przebieg choroby:

  1. Marzenia Chorej Dziewczynki 2011 lektor PL
  2. Postępujące kostniejące zapalenie mięśni (FOP) lektor PL

Jak w takim razie możliwe, że pan o którym wspomniałam, w momencie kiedy go poznałam miał już 60 lat?

Zmienił swoją dietę, zastosował suplementację – zaczął stosunkowo późno do rozwoju choroby, ale jak sam mi powiedział – dzięki temu zatrzymał jej postęp na wiele lat!

Dodam jeszcze, że była to jedna z najbardziej motywujących i pełnej wiary w swoje możliwości osób, jakie w życiu poznałam – pomimo zaawansowania swojej choroby ten pan miał więcej wiary w swoje uzdrowienie niż jakakolwiek inna osoba, którą spotkałam. I nie chodzi tu o wiarę w cuda, a wiarę w to, że istnieje sposób na zatrzymanie, a nawet wycofanie jego choroby!

A na koniec rozmowy powiedział mi:

“Ludzie nie chcą być zdrowi, jakby chcieli, przestaliby jeść cukier” – wiesz… ja jestem dietetykiem, w swojej pracy m.in. uczę tego, że „cukier to biała śmierć” – ale nie sądzę, żebym na kimkolwiek zrobiła takie wrażenie, jakie ten pan zrobił na mnie.

Genetyka to najsłabiej poznana dziedzina biologii i medycyny!

Wiele jej podstaw opiera się na przesłankach, a nie na dowodach. Bardzo często dane, o tym który gen powoduje jaką chorobę zmieniają się w czasie, a to ze względu na powiększającą się pulę danych.

Przedstawię to na uproszczonym przykładzie →

  • załóżmy, że mamy pulę 100 profili genetycznych
  • 2 osoby z tej puli mają dokładnie te same objawy oraz tylko one mają zmiany w jakimś genie
  • → powstaje z tego praca naukowa, w której opisuje się podstawy genetyczne tej choroby i zaczyna się ją badać – w jaki sposób prawdopodobnie działa wadliwy gen i jak potencjalnie to działanie zahamować lub zmienić (szuka się leku).
  • za 5-10 lat pula się powiększa, jest już 200 profili i o jeden więcej z tym samym wadliwym genem, co u dwóch poprzednich osób, tylko że u tej osoby objawów choroby brak…
  • i co się wtedy dzieje? Powstaje nowa praca naukowa, która obala tezy poprzedniej.

No i to jest w porządku, tak powinna wyglądać nauka, natomiast jak nie powinna?

Nikt tych wszystkich badań nie powinien traktować jak wyroczni!

Ziemia też kiedyś “była w centrum”, a ktoś kto twierdził inaczej, głosił herezje. Za czasów Marii Skłodowskiej-Curie do balsamów i kremów dodawano rad, który miał leczyć bóle stawów… A zamiast tego je powodował.

“Nauka” nie jest ani kompletna ani bezbłędna

– przez cały czas się rozwija, a do tego jest ograniczona ograniczeniami naszych umysłów.

Jakakolwiek diagnoza do nas przyczepiona nigdy nie powinna stać się wyrocznią kolejnych lat życia – jeżeli już to powinna zostać wykorzystana w sposób pozytywny – tzn. pokazać w którym miejscu jest problem i skłonić do jego rozwiązania. W wielu przypadkach to, co dostaje pacjent, to włączenie do naukowego programu badawczego, w którym będzie testował na sobie nowe lub stare leki. Niejednokrotnie będzie też poddawany procedurom, które potencjalnie mogą pogarszać jego stan zdrowia – jak to na przykład comiesięczne podawanie kontrastu przed rezonansem magnetycznym osobie ze stwardnieniem rozsianym. Czy ktoś w tym przypadku pomyślał w ogóle o tym, jakie skutki uboczne na funkcjonowanie układu nerwowego może mieć podawanie chelatów gadolinu? Tak – to ma miejsce w XXI w.

Więc tak – żeby zadbać o swoje zdrowie, nawet w przypadku diagnozy choroby genetycznej można zrobić dużo więcej!

Żebyś mieli kompletny obraz moich poglądów i przemyśleń: wiele wad wrodzonych następuje w życiu płodowym i nie wiem (nikt nie wie) do jakiego stopnia można je wycofać – i tu również podstawy są przede wszystkim epigenetyczne: amalgamaty, arsen, ołów, leki, tatuaże, alkohol, brak snu, niedobory pokarmowe, choroby rodziców, dziadków → to wszystko wpływa na kolejne pokolenia, ale to absolutnie nie oznacza, że z tym nie można nic zrobić!

Nawet dzieci z Zespołem Downa…

(to formalnie nie jest choroba)

są w stanie dużo lepiej się rozwijać i funkcjonować przy właściwym odżywianiu.

Ani ja nie wiem, ani nikt tak na prawdę nie wie – jakie są te konkretne czynniki, które u danej osoby wywołują chorobę. Gdyby sprawa dotyczyła mnie, to zrobiłabym wszystko co w mojej mocy, żeby wyeliminować wszystkie potencjalne czynniki i podstawą tego byłaby zmiana diety.

Pamiętaj, że Twoje życie jest w Twoich rękach, nie w rękach losu ani jakichkolwiek specjalistów – chyba, że zdecydujesz się je im powierzyć.

Każdemu, kto jest zainteresowany wpływem składników odżywczych na rozwój „chorób genetycznych” polecam tę książkę! To podróż po historii ludzkości. Głęboka analiza z zupełnie innej perspektywy, niż ta obecnie powszechnie przyjęta. A trafiłam na nią przez przypadek – kiedy szukałam informacji o zaburzeniu „pica”, które jest bardzo powszechne u dzieci zdiagnozą autyzmu – zjawisko polega na jedzeniu rzeczy niejadalnych, jak np. maści cebulowej, śniegu, tynków i farb, wysysanie tuszu z pisaków itd. W naturalnych warunkach to zjawisko występowało tylko u kobiet w ciąży (tzw. dziwne zachcianki kobiet na ogórki kiszone z nutellą, które świadczą o zapotrzebowaniu na magnez, tłuszcze i składniki mineralne w soli nieoczyszczonej) – dzisiaj widzimy to bardzo powszechnie nie tylko u kobiet w ciąży, natomiast nie zawsze uznajemy to za „anomalię”. Bo kto by pomyślał, że jedzenie chipsów bez końca jest „zaburzeniem” wynikającym z niedoboru mikroskładników zawartych w ilościach śladowych w nieoczyszczonej soli?

Polecam również wszystkie książki dr Natashy Campbell-McBride

– bo czym jest GAPS, jeżeli nie próbą zmiany warunków zewnętrznych, wpływających na całe nasze ciało, zdrowie, życie? GAPS to właśnie wpływ nasze zdrowie na poziomie EPIGENETYCZNYM.

Nazywam się Karolina Sorn, jestem mgr inż. budownictwa, lic. dietetyki, po 1 roku biofizyki i 2 nanotechnologii, byłam wolontariuszką w Fundacji Wielkie Rzeczy, gdzie zajmowałam się autystycznymi dziećmi, stypendystką programu Starship 2019 (tj. program organizacji EIT Health), pracowałam w zespole badawczym przy projekcie naukowym dotyczącym nanotechnologii na UJ, prowadzę swoją klinikę, w ktorej w której wspieram pacjentów z chorobami degeneracyjnymi, stosując po prostu Dietę GAPS. Jestem także ekspertem ds. zdrowia w MaxTv (polsko-amerykańskiej telewizji informacyjnej). Czytaj więcej w zakładce -> O MNIE.

Widzi się to, czego się szuka,

szuka się tego, co się zna.

GOETHE